wtorek, 23 lutego 2010

Przeprowadzka

I znowu w moim życiu nadszedł czas na zmianę miejsca zamieszkania. Tym razem wracam do własnego, a nie kolejnego wynajmowanego, mieszkanka. Wracam do Poznania. Decyzję podjęliśmy z dnia na dzień, choć rozmawialiśmy o tym od miesiąca. W Kielcach mieszkałam "tylko" ze względu na to, że tutaj mój mąż pracuje. I pewnie byłoby tak dalej gdyby nie fakt, że nasze mieszkanie w Poznaniu nie może "znaleźć" nowych lokatorów, poprzedni wyprowadzili się w grudniu. Utrzymywanie dwóch domów, wliczając w to kredyt hipoteczny płacony za mieszkanie poznańskie, wyczerpało nasze mozolnie gromadzone oszczędności (nie było ich zbyt wiele). Jedynym rozsądnym wyjściem jest powrót do Poznania, na razie mój i dzieci a z czasem męża.
Ma to dobre strony, Ala pójdzie do zerówki już w Poznaniu a i mi będzie łatwiej znaleźć tam pracę, kiedy Piotruś podrośnie. No i poza wszystkim tam mamy rodzinę, są dziadkowie, siostry, wujowie :-) w Kielcach byliśmy zupełnie sami. Bywa to potwornie uciążliwe, zwłaszcza kiedy ma się dwójkę dzieci.
Tak więc w niedzielę przeprowadzka (kiedy podejmę decyzję realizacja następuje natychmiast).
Muszę tylko na szybko zorganizować sobie jakiś internet :-).

niedziela, 21 lutego 2010

Candy

U Vivictorii do wygrania ruda włóczka. Postanowiłam spróbować, może się uda coś wygrać pierwszy raz w życiu :-)

http://baglady.blox.pl/2010/02/WELNA-I-REKLAMA.html?commented=1

piątek, 19 lutego 2010

Będzie malarką :-)

Moja córka ma dylemat, nie wie, czy ma być w przyszłości malarką, piosenkarką czy fotografką :-). Wie na pewno, że ma jakiś talent. A to próbka.

Skoro nie zamieszczam swoich prac na blogu to muszę pokazać pracę córki :-).
Na rysunku jest nasza rodzina, ja, mąż, Ala i Piotruś. Chłopaki mają na głowach kapelusze bo Ala nie umie rysować włosów u chłopców.
Raczej nie wstawię pliku z jej śpiewem, wychodzi na razie głośno i poza melodią ;-).

czwartek, 18 lutego 2010

Sen zimowy?

Zima jest piękna ale dla mnie osobiście trwa już zbyt długo. Brak słońca bardzo mi dokucza co przejawia się w tym, ze zasypiam zaraz po przeczytaniu bajki Alicji, czyli o godzinie 20. Robótki leżą :-(, już nie mówię o serwecie, przy niej wiedziałam, że potrwa to jakiś czas ale zabrałam się za delikatny szal dla mojej teściowej i miałam nadzieję, że założy go jeszcze tej zimy ale w tym tempie to dostanie go koło sierpnia. Tak na marginesie, po raz pierwszy dziergam na drutach cokolwiek na tak delikatnej włóczce, cieniutkie to to, z włoskiem, szal będzie jak pajęczynka. No ale nie ma się co przechwalać bo na razie to mam początek.
Dodatkową atrakcją jest Ala, która siedzi w domu. Zdrowa jest na szczęście ale w przedszkolu panuje grypa jelitowa i wolę, żeby posiedziała ze mną i Piotrusiem, niż zaraziła się i jeszcze przyniosła to do domu.

wtorek, 16 lutego 2010

Lepiej

Po kilku tygodniach choroby w domu powoli wychodzimy na prostą. Najpierw Ala z ospą i jednocześnie Piotrek z zapaleniem oskrzeli, po tygodniu Piotr z ospą a Ala ze strasznym kaszlem i natychmiast Piotrek wchodzi w kolejne zapalenie oskrzeli i potworne duszności z zagrożeniem szpitalem. Teraz na szczęście Ala już zdrowa a Młody z resztkami ospy i ustępującym powolutku zapaleniem oskrzeli. Od tygodnia bierze antybiotyk, inhalacje z Ventolinu i na stałe Flixotide. W perspektywie astma ale na razie nikt nie potrafi/ nie chce zdiagnozować go dokładnie. Poza wszystkim lekarze to osobna historia, dwie Panie Doktor i totalnie inne zalecenia przy ospie: pediatra mówi nie kąpać i nie moczyć, w szpitalu zakaźnym mówią kąpać i zmywać puder, którym smarujemy dziecko. Człowiek głupieje. Teraz będziemy składać wniosek o sanatorium dla dzieci , może ono poprawi ich odporność, oczywiście o ile zostanie nam przyznane.
Najważniejsze, że Piotruś może już swobodnie oddychać.

wtorek, 9 lutego 2010

Pomiędzy smarowaniem ospy i wycieraniem zasmarkanych nosków

Czy te moje dzieci będą kiedyś zdrowe dłużej niż tydzień ? Nie wiem. Po ospie Alicji w styczniu, Piotrek dostał kolejnego zapalenia oskrzeli, kiedy już wyleczył się z tego a Ala wyszła z ospy, Piotra wysypało a Alicja się rozkasłała. W konsekwencji już miesiąc siedzi w domu zamiast chodzić do przedszkola, nie chciałam aby przyniosła coś więcej niż kaszel, żeby nie zarazić dodatkowo Piotrusia. Jemu z kolei nie jest potrzebne nic więcej do chorowania, bo mimo siedzenia w domu i całkowitej izolacji znowu strasznie kaszle, więc jutro pediatra i pewnie znowu antybiotyk. Mam dość.
W tak zwanym międzyczasie zrobiłam prostą, siatkową serwetkę, zaklinając wiosnę, bo serwetka jest żółciutka.



Ma ona wymiary 68/49 cm.
Na nic większego nie mam szans do czasu aż moje dzieci nie wyzdrowieją. Nie mogę się na niczym poważnym skoncentrować.

piątek, 5 lutego 2010

Ospa 2:0

No i Piotruś poległ, obsypało go calutkiego. Mały jest więc posmarowanie go graniczy z cudem, co tylko maznęłam jeden wykwit to natychmiast zadowolony rozmazywał krem i tak cały czas. Dobrze, że ospę ma się raz w życiu,przynajmniej będzie z głowy u obojga.

czwartek, 4 lutego 2010

Szal zrobiony


W końcu zrobiłam coś do końca, co nie jest sweterkiem dla dziecka ani serwetką. Szal zrobiony z mieszanki, której składu nie potrafię podać, bo włóczka była kupiona okazyjnie i bez banderolek. Najważniejsze, że jest miękka z lekkim włoskiem a szal z niej zrobiony będzie cieplutki. Wzór podejrzałam w Damie nr 1-2 2010, użyłam tylko innej wełny. Ma on przeszło 2 m długości i około 40 cm szerokości i jest prezentem dla szwagierki, która bardzo lubi takie "motacze".

Kolor bladoróżowy z biała niteczką, oczywiście zdjęcia nie oddały koloru :-).
Tak na marginesie to muszę jeszcze opanować takie wstawianie fotek do posta, żeby to miało pożądany przeze mnie układ bo na razie wychodzą mi jakieś cuda :).Na zakończenie sesji "coś" mi się zaplątało w szal ;-).



Na ostatniej fotce kolor jest najbardziej zbliżony do właściwego.
Teraz robię serwetę na stół, pokażę, jak będzie połowa.

poniedziałek, 1 lutego 2010

Cudowna cisza

Po dwóch tygodniach przerwy, spędzonych w domu z powodu ospy, Ala poszła dzisiaj do przedszkola a ja cieszę się z ciszy, połowicznej, bo Piotrek jest ze mną, ale zawsze to cisza :-). Moja córka zaczyna mówić w momencie, w którym otwiera rano oczy a przestaje wtedy, kiedy wieczorem je zamyka w łóżku. Kiedy nie mówi to śpiewa. Ja wiem,że ma to po mnie ale własnych wad się nie widzi tak wyraźnie do czasu, aż inna jednostka nie zacznie nas irytować tym, czym my możemy irytować innych. Słuchanie co 10 s "mamo a wiesz co..., mamo a mogę ci tylko słówko powiedzieć, mamo, mamo, mamo...." może doprowadzić do wścieklizny ;)Dodam, ze bardzo kocham moją córeczkę ale dziękuję temu co wymyślił przedszkole bo dzięki niemu mam choć odrobinę spokoju w domu. Jeśli Piotruś będzie choć w połowie tak gadatliwy to będę miała stereo i częsty ból głowy ehhh. A co do ospy to na razie Piotrek nie ma żadnych objawów, ale mogą się jeszcze niestety pojawić