piątek, 3 czerwca 2011

Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie.

Jakieś duszki ukradły mi czas :-).
5 maja urodziła się moja bratanica, Basia - wiem, mam spory poślizg informacyjny.
Jeszcze nie miałam okazji odwiedzić Basieńki i jej rodziców ale mam zdjęcia :-).Prawda, że słodka :-).
Jako dobra ciocia zobowiązałam się do wydziergania małej kocyka w kolorze pasującym do wózka. Dziecina musiała poczekać na kocyk miesiąc, i to nie dlatego, że był tworzony, o nie, kocyk zrobiłam już w kwietniu. Brakowało czasu na jego zblokowanie :-( .Czasu i miejsca. Musiałam pozbyc sie z domu córki, żeby wykorzystać jej łóżko do rozłożenia kocyka:-). Ale udało się, mam nadzieję, że dzisiaj kurier dostarczy paczuszkę do domu Basi.

A oto i sam kocyk:Zdjęcie z komórki. Oczywiście bateria w aparacie nie była naładowana wtedy kiedy ja potrzebowałam zrobić zdjęcie. Taka karma jakaś.
Na fotce niewiele widać. Kocyk robiłam szydełkiem i zastrzelcie mnie wypadła mi z głowy nazwa włóczki, czas na lecytynę bo pamięć szwankuje. Coś amerykańskiego, specjalnie na robótki dla dzieci :-) podobno z powłoką antybakteryjna. Nie wiem jak miałaby działać taka powłoka ale skoro sprzedawca mówił to mu wierzę:-). Swoja droga mam w Poznaniu sklep (doskonale zaopatrzony), w którym od czasu do czasu sprzedaje mężczyzna. Nie wiem czy dzierga bo nie ośmieliłam się zapytać:-).
Jeśli otrzymam fotki kocka z dziecinką, umieszczę.
A teraz kończę, bo szef właśnie wszedł do biura ;).

Pozdrawiam