Planowanie w moim wypadku mija się z celem. Po kiepskim finansowo początku roku nie planowałam żadnego wielkiego wakacyjnego wyjazdu, nie było za co i raczej małe były perspektywy na nagłe wzbogacenie się (jakoś nie wychodzą mi te 6-tki w LOTTO). Chciałam jedynie zabrać dzieci na kilka dni do mojego rodzinnego miasta w odwiedziny do mojego taty, który tam mieszka. Ojciec wziął urlop i jutro miałam wysiadać na dworcu we Włocławku. Tymczasem moje dzieci, zgodnie zresztą z czarnym scenariuszem pochorowały się koncertowo. Najpierw Ala złapała jakieś paskudne przeziębienie, zakończone antybiotykiem, później tradycyjnie już Piotruś zaczął pokasływać. Myślałam, że jak zawsze dostanie zapalenia oskrzeli tymczasem on kaszle a dodatkową atrakcją są wymioty po każdym posiłku :(. Na szczęście "nic" poza tym nie wskazuje na poważną chorobę, może normalnie pić i nie zwraca mleka, które stało się głównym jego posiłkiem, nie ma gorączki i normalnie się bawi. W piątek wieczorem byłam z nim u lekarza, na tzw. pomocy doraźnej, gdzie lekarka nic na dobrą sprawę nie stwierdziła. Jutro czeka mnie wizyta u naszego pediatry.
Atrakcje nocne zapewniła mi za to Alicja, która najpierw zwymiotowała w łóżku u siebie a potem nie zdążyłam i moje łóżko również zaliczyło zmianę pościeli a podłogi w kilku pomieszczeniach mycie, dodam że była godzina 1 w nocy. Takie atrakcje powtórzyły się jeszcze kilka razy w ciągu tej nocy no i trwają nadal. U Ali "zadziałały"najpewniej czereśnie, bo objawy zupełnie inne niż u Piotra.
I tak właśnie zakończył się mój zaplanowany wyjazd do Włocławka. Nic to, jak wyzdrowieją będziemy chodzić na basen, jest jeden w pobliżu, potrzebny nam tylko tatuś, który za tydzień zaczyna urlop i zjedzie z Kielc do Poznania.
Mam nadzieję, że teść da radę podjechać dzisiaj do mnie aby zostać z Alą na chwilkę, ja muszę przecież oddać swój głos na "właściwego" kandydata.
Brzmi to troszkę przerażająco, ale może to po prostu jakiś szalejący wirus? Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńOkazało się, że jednak wirus :-. Po trzech dniach Młody doszedł do siebie, choć myślę, ze na krótko. Złapie coś nowego na 200 %.
OdpowiedzUsuń